środa, 26 lutego 2014

tło

Obraz na ścianie, mój ulubiony.

Na pierwszym planie jawiła się dziewczyna. Siedziała sama przy stoliku w ogródku, śłońce malowało rude refleksy na jej bujnych włosach. Była szczęśliwa; za okularami z pewnością skrywały się wesołe, kobaltowe oczy. W ręce trzymała kieliszek, tym razem skusiła się na białe wino. Kręciła delikatnie szkłem trzymając za stopkę, wpatrywała się w swoją ukochaną toń, jakby szukała w niej pocieszenia, które przecież już dawno nadeszło. Skórzana torebka na krześle, jej towarzysz dzisiejszego dnia. Jej wnętrze miało do zaoferowania dużo więcej, niż najwyborniejszy kompan. Pióro i dziennik, w którym zapisywała czasem kilka swoich myśli, polaroid ze świeżym filmem i kilka fotografii. Wzięła je do ręki, przejrzała i śmiała się cicho patrząc na obrazy, które udało jej się uwiecznić. Była zaklinaczem czasu; żadna chwila nie śmiała jej umknąć. Panicznie bała się starości, dlatego nie pozwalała wspomnieniom przemijać i znikać w odmętach swojej pamięci. Dopiła szybko wino, zebrała swoje manatki i pomknęła stukając obcasami wgłąb miasta. Szukała starych kamienic, miała kilka ulubionych miejsc, gdzie w ciszy paliła papierosy powoli puszczając siwe kółka. Ciekawskie spojrzenia turystów przeganiały ją stamtąd, kierując jej nogi w kierunku rynku. Kochała słodycze, przygladała się zawsze z dziecinnym uśmiechem witrynom sklepowym, wbiegała i kupowała kilka ulubionych ciasteczek zapakowanych w papierową torbę. Poszła do parku, kiedy jej spódniczka w szkocką kratę zatoczyła dwa koła, usiadła  z impetem na ławce i zajęła się swoim małym nabytkiem. Podzieliła się nim z kilkoma gołębiami, które się przypałętały, by za chwile przegonić je i pójść gdzie indziej. Dokąd? Sama nie wiedziała, miała ochotę cyknąć kilka pozornie nic nie znaczących ujęć, zajrzeć do sklepu po butelkę czerwonego trunku i zaszyć się w swoim sztalugowym świecie na ostatnim piętrze kamienicy. Dziś pracowała na balkonie, łapała ostatnie promienie zachodzącego słońca by za chwilę nasycić się zapachem letniego wieczoru. Gdy szła spać, zastanawiała się czy następny dzień również zostawi po sobie kilka barwnych fotografii, i czy zmory schowane pod łóżkiem przypadkiem nie wciągną jej tam, jak zwykły to robić jakiś czas temu.

Na drugim planie byli szarzy ludzie, nic nie znaczący dla całego obrazu, zwykły, powtarzający się wzór, tworzący kontrastowe tło dla barwnego przedplanu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz