środa, 20 listopada 2013

barszcz


Kim jestem, pytasz? Jestem małą plamą od barszczu na wielkim białym obrusie. Od razu byś mnie zauważył. Zwiniesz cały ten obrusowy świat w kłębek i wsadzisz czym prędzej do blaszanej skrzynki tylko po to, by się mnie pozbyć. Przeszkadzam. Zakłócam twoje idealne poczucie estetyki, rażę twoje wrażliwe oczy swoim intensywnym kolorem. Ten kawałek materiału musi być w końcu jednakowy, bez skazy. W wirującej kąpieli, którą mi sprawiłeś, powoli znikam, odbarwiam się, tracę swą wyrazistość. To nieprzyjemny moment, zdajesz sobie z tego sprawę? Ilekroć mnie zobaczysz, trujesz mnie swoimi proszkami, topisz, myśląc, że mnie tym zniszczysz. I może tak ci się nawet wydawać. Jestem biała, czysta. Nie wyróżniam się. Ale ja jestem, kamufluję się, a ty możesz zachwycać się swoim jednorodnym, śnieżnobiałym obrusem.

 I pewnie nigdy tego nie zauważysz, ale na twoim obrusie plama powstaje zawsze w tym samym miejscu... Miło mi cię poznać.

poniedziałek, 4 listopada 2013

giń.




pokonałam cię, zdradziecka żmijo
chociaż wiem, że powrócisz jutro
ze zdwojoną siłą
znów zaczniesz mnie kusić iluzyjnymi snami
oszukasz i sponiewierasz
stracę całą wiarę.

płacz nieba w kilku prostych zapisach
ułamek klimatu zaklęty w świstku papieru
miną lata, nim usłyszę szum drzew
dźwięk spadających kropel, trzaskanie papierosa
nim stanę się zaklinaczem czasu

poranku
nie bierz jej ze sobą.

niedziela, 3 listopada 2013

a ja ciebie nie



każdego ranka cicho mnie kusisz
obejmujesz, aż w końcu
dusisz
uległam raz.
ulegnę już zawsze?

nie mam sił wyrywać się z twoich śmiertelnych objęć

nie mam sił uciekać przed twym przytłaczającym oddechem
tłumaczyć, kim jesteś, i czemu nie możesz odejść
droga jest jedna, ja wiem
prowadzisz nas całkiem wyraźnie.
jak to jest, że tak wielu cię posłuchało
jak to jest, że twój znienawidzony smak powraca
co rano, co wieczór, co noc? 
nie nudzi cię platoniczna miłość?
nie nudzi cię trucie swych ofiar? 

ucieknę od ciebie, na pewno

nie znajdziesz mnie już, na pewno
nie zniszczysz mnie, na pewno
kiedyś..